Wydawało mi się, że czeka mnie spokojny rok, więc szkoda mi było wyrzucać pieniążki na kalendarz, który będzie leżał nieużywany. Oj, jakże źle mi się wydawało. Do tej pory jakoś dawałam radę, ale nagle mnie to przerosło i zaczęłam gubić terminy wśród miliona karteczek. Co można zrobić w takiej sytuacji? Oczywiście kalendarzyk na ostatnie 4 miesiące roku (no bo po co mam kupować na cały rok :D). Kalendarzyk uklecony na szybko (zdjęcia jeszcze szybsze), bo jak zwykle nie było czasu, ale grunt, że spełnia swoją rolę, a ja mam wreszcie wszystko w kupie :)
Roboczo związany tasiemką (ale całkiem wygodnie)
na początku ma skrócone kalendarzyki na rok 2010 i 2011 z moim synkiem
a przed każdym miesiącem fotograficzne przekładki (w rolach głównych także Synuś). Poniżej 2 przykładowe:
2 komentarze:
Śliczny a jeszcze śliczniejszy malec na fotkach :)
Uroczy :)
Prześlij komentarz