Wygląda na to, że ponownie zakochałam się w mediach. Więc siedzę, maziam, pryskam, maluję i chlapię. No i z tego wychodzą mi różne rzeczy, jak ten ślubny album. Okładka i pudełko jest zmediowane, środek zupełnie czyściutki i delikatny. Wykorzystałam w nim piękną różaną kolekcję, która swoje musiała u mnie odleżeć. I moje ostatnie odkrycie - bordery Spellbinders'a. A konkretnie ten i ten. Trzy razy je kupowałam i odsprzedawałam dalej, bo jakoś mi nie leżały. Musiałam chyba do nich dojrzeć, bo teraz jestem totalnie zauroczona.
Ale dość gadania, pora na zdjęcia:
Pozdrawiam ciepło
mag
2 komentarze:
Fantastyczny!
muszę przyznać, że kolejny album, który robi na mnie ogromne wrażenie, mediowanie wychodzi Ci super ;)
Prześlij komentarz